"Czujniki CO₂ są jak sygnalizacja świetlna, która informuje o nasyceniu środowiska dwutlenkiem węgla. Inaczej mówiąc wskazują stopień czystości powietrza. Im wyższy poziom nasycenia, tym większe ryzyko zarażenia się COVID-19 przez aerozole. Sale lekcyjne mają 60 metrów kwadratowych, w każdej mamy 25 uczniów. Kiedy poziom CO₂ przekracza 700 ppm (części na milion), zapala się żółte światło, a nauczyciel wie, że musi otworzyć okna, aby wpuścić świeże powietrze. W przypadku dzieci, nie czekamy, aż nasycenie dotrze do poziomu czerwonego, tj. 1200 ppm stężenia dwutlenku węgla”- wyjaśnia Emma Quiroga, dyrektor ośrodka, w którym uczy się około 900 dzieci w wieku przedszkolnym i podstawowym.
Dzięki temu nowemu systemowi monitoringu, który został zainstalowany podczas świąt Bożego Narodzenia, zapewniono również, że maluchy nie zmarzną w klasie więcej niż jest to konieczne. „Inną opcją było pozostawianie w klasach przez cały dzień otwartych okien. Dzięki czujnikom CO₂ wiadomo w czasie rzeczywistym, jak obciążone jest środowisko, co może nam pomóc w okresie po pandemii, ponieważ wyższe stężenie CO₂ wiąże się z niższymi poziomami koncentracji uczniów”- argumentuje Emma Quiroga. „To tak, jakby w pokoju był dym. Najlepszym sposobem pozbycia się tego zanieczyszczenia jest przewietrzenie pomieszczenia ”- dodaje Ana González.